„Drogi Evanie Hansenie” – historia o każdym z nas
Dawno nie czytałam książki, przy której brzuch bolałby mnie z nerwów. I nie, nie był to thriller, horror, nic, co mogłoby mnie wystraszyć. Powodem moich dolegliwości była opowieść o zagubionym nastolatku, czyli „Drogi Evanie Hansenie”.
Evan jest nieśmiały, chorobliwie nieśmiały, samotny, wielką trudność sprawia mu odnalezienie się wśród rówieśników i czucie dobrze. Evan, raczej nie przekonany o słuszności tej decyzji, chodzi do terapeuty, który zachęca go do pisania listów adresowanych do samego siebie. Każdy z nich zaczyna się od słów „Drogi Evanie Hansenie” i ma dodawać chłopakowi otuchy w przeżywaniu codzienności. Evan nie ma znajomych, z nikim się nie przyjaźni, a jeśli już nawiązuje relacje, daleko im do określenia ich jako zdrowych i rozwojowych. Pewnego dnia w stołówce zamienia kilka słów z Connorem, buntownikiem i dziwakiem, później w ręce Connora trafia jeden z listów, który Evan pisał przed spotkaniem z terapeutą. A potem… Potem jest tylko trudniej. Connor niespodziewanie umiera, popełnia samobójstwo. Zostaje przy nim znaleziony list, co bliscy chłopaka odbierają jako dowód bliskości Connora i Evana. Ten drugi nie zaprzecza i wikła się w bardzo niebezpieczną sytuację.
Od momentu, kiedy Evan wplątał się w udawanie bliskiego przyjaciela Connora, bałam się czytać tę książkę. Bałam się, że jego kłamstwo w końcu wyjdzie na jaw, co będzie się wiązało z bolesnymi konsekwencjami. Bałam się, że nikt nie zorientuje się, że Evan gra kogoś, kim nie jest i nigdy nie będzie sobą. Historia Evana dobitnie pokazuje oczywiste rzeczy: że budowanie na kłamstwie nie jest trwałe i że jedno kłamstwo pociąga za sobą kolejne. Tyle że nie sposób potępić chłopaka za to, co robi. Wręcz przeciwnie, z jednej strony chciałam, żeby w końcu powiedział STOP, bo ile napięcia można w sobie pomieścić i jak długo kreować świat, który nie istnieje, z drugiej jednak doskonale rozumiałam jego motywacje. Gdy stajesz się dla kogoś ważny, gdy ktoś chce się słuchać gdy pyta cię o zdanie i interesuje się tobą, zrobisz wiele, by taki stan utrzymać.
„Drogi Evanie Hansenie” to przede wszystkim historia o tym, jak trudno zaakceptować siebie, gdy nie jest się tym, kim chciałoby się być. Gdy ma się napady lęku, gdy trzeba chodzić na terapię, brać leki, gdy trudność sprawia to, co dla innych nie jest nawet oczywistością, bo nie zwracają na to uwagi, gdy nie wiesz, komu możesz zaufać, skoro ani trochę nie ufasz sobie. Myślę, że w Evanie można odnaleźć cząstkę siebie. Tę, która nie chce pokazać się innym, która jest słaba i krucha, zawstydzona i zażenowana sobą.
Historia Evana, choć momentami zapiera dech w piersiach, nie należy do najłatwiejszych i nie jest przyjemną lekturą. To książka, która każe zmierzyć się ze sobą, ze swoimi lękami i wstydem, z konsekwencjami swojego działania. I właśnie dlatego warto po nią sięnąć.
Drogi Evanie Hansenie, Val Emmich, Steven Levenson, Benj Pasek, Justin Paul, Wydawnictwo Otwarte, 2019
One Reply to “„Drogi Evanie Hansenie” – historia o każdym z nas”