„Opowieść Podręcznej” – Margaret Atwood
Recenzje „Opowieści podręcznej” Margaret Atwood niosły ze sobą tylko dobre opinie (przynajmniej ja tylko na takie się natknęłam). Postanowiłam sprawdzić, co takiego zafascynowało innych czytelników. Jedną z pierwszych podkreślanych przez recenzentów rzeczy było to, że to książka, która przedstawia straszny świat, w którym nikt nie chciałby żyć. Całkowicie się z tym zgadzam, ale pierwsze, co mam do powiedzenia o tej powieści to to, że jest piękna. Dlaczego? O tym za chwilę.
„Opowieść podręcznej” to historia relacjonowana przez Fredę, jedną z Podręcznych, czyli kobiet, które są zdolne urodzić dziecko. Z jakiegoś powodu świat, w którym wcześniej żyła Freda, całkowicie się zmienił – większość kobiet stała się bezpłodna, a te, które mogą mieć dzieci, przypisane są do domów Komendantów i ich Żon. Ich życiową misją jest zajście w ciążę i oddanie dziecka rodzinie Komendanta. Freda przedstawia życie, jakie prowadzi, opowiada o jego strukturach, rolach, jakie przypisane są konkretnym grupom. Ta historia przeplata się wspomnieniami Fredy o świecie-przed-zmianą, w którym miała męża i córeczkę. Kobieta stopniowo odtwarza bieg wydarzeń, choć nie daje jednoznacznych odpowiedzi i wyjaśnień.
Świat, w jakim żyje Freda, rzeczywiście jest straszny, życie w takiej rzeczywistości byłoby nie do zniesienia. Kobiety stały się własnością państwa, są używane, by rodzić dzieci, na komendę jedzą, piją, chodzą do toalety. Szepczą, by nikt nie usłyszał, co do siebie mówią, nie mają zaufania do innych kobiet, boją się myśleć, dawać sobie i innym nadzieję. Choć mężczyznom wolno więcej, trudno mówić o tym, by mieli przywileje. Ich wolność jest pozorna, są kontrolowani, obserwowani, pozbawieni praw. Świat w „Opowieści podręcznej” wtłacza ludzi w schematy, każdy ma być taki sam, mieć te same potrzeby (czyli nie mieć ich wcale), dostosować się do narzuconej wizji. Każdy przejaw buntu karany jest śmiercią, ludzie są ogłupiani, próbują wierzyć, że ich życie powinno tak wyglądać. Ten wątek przypominał mi rzeczywistość opisaną przez Orwella w „Roku 1984”.
Sama ta historia nie byłaby tak przejmująca, gdyby nie język Atwood, który mnie zachwycił. Właśnie dlatego uważam, że „Opowieść podręcznej” jest piękna. Atwood maluje słowem, każde zdanie jest przemyślane. Autorka w kapitalny sposób potrafi oddziaływać na emocje, wzbudzać uczucia, prowokować reakcje. Nie uciekając się do wulgaryzmów, do mocnych słów, doskonale potrafiła oddać odczucia Fredy i wzbudzić we mnie obrzydzenie do tego, co bohaterka przeżywała. Lektura tej książki, mimo trudnego tematu, jaki porusza, była wielką przyjemnością.
„Opowieść podręcznej” to pierwsza książka Margaret Atwood po jaką sięgnęłam, ale mam nadzieję, że nie ostatnia. Jeśli pozostałe książki napisane są tak jak ta, naprawdę warto je znać.