„November 9” – Colleen Hoover
9 listopada. 16-letnia Fallon nocuje w domu swojego ojca i staje się ofiarą pożaru, wywołanego przez przypadek, z niewiadomej przyczyny. W proch obraca się jej kariera aktorska, bo dziewczyna z poparzoną twarzą i bliznami na szyi to nie jest obiekt pożądany przez show biznes. Po dwóch latach Fallon postanawia zmienić swoje życie, wyprowadzić się, zacząć od nowa. Ale nadchodzi kolejny 9 listopada i dzień trudnej rocznicy przerażającego wypadku zaczyna nabierać blasku…
A wszystko za sprawą Bena, młodego pisarza, który w restauracji podsłuchuje rozmowę Fallon z ojcem. Nie może znieść tego, jak dziewczyna jest przez niego traktowana i postanawia ratować ją z opresji. Ich spotkanie nie kończy się jednak po wyjściu ojca Fallon, ale trwa do późnego wieczora. Jest pierwsze, ale nie ostatnie.
Jeśli czytaliście już książk Colleen Hoover, „November 9” nie będzie zaskoczeniem. Drogi dwojga bohaterów z tajemniczą przeszłością w pewnym momencie przecinają się, a czytelnik czeka na rozwiązanie zagadki. Problemy Fallon i Bena są bardzo duże, obciążające, zbyt trudne jak na tak młodych ludzi. Mimo tej powtarzalności w stosunku do innych książek (mam wrażenie, że Colleen Hoover cały czas opowiada tę samą historię) „November 9” czyta się bardzo dobrze i naprawdę mnie wciągnęła.
Colleen Hoover ma dobre pióro, język jej powieści jest lekki i plastyczny, a z drugiej strony czasem można by go określić jako dość wyszukany. Choć jest sporo rzeczy, które w książkach Hoover mi przeszkadza, to nie mam poczucia marnowania czasu, bo naprawdę są dobrze napisane.
Autorka ma tendencje (ale z pewnością też talent) do pisania o sprawach trudnych. Jej bohaterowie borykają się z bolesną przeszłością, są obarczeni wielkimi ciężarami. Mam problem z określeniem, czy mi się to podoba czy jednak mi to przeszkadza. Z jednej strony to ciekawe rozwiązanie, bo książki dla nastolatków nie opowiadają tylko o problemach w szkole, a ich pierwsza miłość, choć jest ważnym wątkiem, to jednak nie koncentruje na sobie całej uwagi. Z drugiej strony to właśnie szkoła, pierwsza miłość, kłótnie z rodzicami to problemy, które dotyczą nastolatków. Choć niestety są tacy, którzy muszą zmagać się z wielkim cierpieniem, to jednak większość zmaga się z problemami dnia codziennego. Książki Colleen Hoover wciągają mnie i pochłaniam je w jeden wieczór, ale nie do końca mnie przekonują.
„November 9” to na pewno dobra książka na rozpoczęcie przygody z twórczością Colleen Hoover, spodoba się też tym, którzy mają za sobą lekturę jej książek. Ja przyjemnie spędziłam czas i pewnie sięgnę jeszcze po kolejne powieści autorki.
One Reply to “„November 9” – Colleen Hoover”