„Laura i świąteczny anioł”
Obecność aniołów w książkach świątecznych nie jest niczym zaskakującym – w końcu to anioł powiedział Maryi, że urodzi Jezusa, a potem anieli ogłaszali tę radosną nowinę. W opowieści „Laura i świąteczny anioł” niebiański posłaniec ma jednak konkretne imię i zadanie do spełnienia.
Laura i jej braciszek Mikołaj nie mogli doczekać się Świąt. Radość była podwójna, bo do domu miał wrócić tata, który pracował jako kapitan kutra rybackiego. Dzieci przygotowywały się do występu w szkolnych jasełkach. Laura bardzo denerwowała się tym, że ma zaśpiewać kolędę przed tak dużą liczbą osób, ale mama podpowiada, by dziewczynka patrzyła tylko na nią i tatę i śpiewała dla nich.
Niestety, Laura próżno szuka wsparcia w oczach taty. Tuż przed wyjściem na przedstawienie mama odbiera telefon i dowiaduje się, że woda jest tak wzburzona, że przybycie na brzeg byłoby zbyt niebezpieczne. Nie wiadomo, czy rodzina spędzi te Święta razem…
Laura ze wszystkich sił stara się zasnąć, ale sztorm ryczy coraz głośniej i wyrywa ją ze snu, gdy tylko próbuje zmrużyć powieki.
Dziewczynka ściska mocno aniołka, zamyka oczy i zaczyna przemawiać szeptem do burzy.
Prosi wiatr, żeby nie wirował tak szybko.
Prosi deszcz, by nie padał tak rzęsiście.
Prosi fale, żeby przestały się burzyć.
Prosi sztorm, by ucichł, bo dzięki
temu jej tatuś i inny rybacy będą
mogli wrócić do domu na święta.
Jej słowa docierają do Anioła Bożego Narodzenia, któremu na imię Nadzieja. A ona dobrze wie, że jeśli ktoś w Boże Narodzenie nie czuje się bezpiecznie, jej zadaniem jest przyjść z pomocą.
Opowieść dla tych, którzy szukają nadziei
„Laura i świąteczny anioł” to piękna opowieść o miłości i więziach, jakie łączą nas z bliskimi. O dziecięcej ufności i sile małych marzeń.
Autorką książki jest Lucinda Riley, znana przede wszystkim z serii „Siedem sióstr”. Serię o aniołach tworzyła wraz z synem Harrym Whittakerem, dostępny jest również tom „Kubuś i anioł snu” o przezwyciężaniu dziecięcych lęków. Ilustracje Jane Ray są ciepłe, świetnie oddają emocje, jest w nich wiele barw, a jednocześnie są stonowane.
Piękna historia, zapadła mi w pamięć po pierwszej lekturze i z przyjemnością wróciłam do niej ponownie.