„Reniferki ratują święta”
Zastanawialiście się kiedyś, dlaczego to właśnie renifery ciągną zaprzęg świętego Mikołaja? Jeśli jeszcze nie poznaliście odpowiedzi na to pytanie, zajrzyjcie do książki „Reniferki ratują święta”.
Wszystko było gotowe: prezenty przygotowane, Mikołaj w formie, sanie gotowe do odlotu. Wtem nadeszła druzgocząca wiadomość: rakiety w saniach wybuchły, nie ma szans, żeby takim pojazdem rozwozić dzieciom prezenty! Mikołaj jest załamany, elfy rozpaczają, na szczęście jest Pani Mikołajowa, która proponuje, by o pomoc poprosić zwierzęta.
Myśl całkiem słuszna, ale które zwierzęta są na tyle silne, nie stopią się z otoczeniem, nie zgubią i nie zasną po drodze? Casting na kierowców mikołajowych sań przeprowadzony został po mistrzowsku. Jurorzy siedzą z tabliczkami, wystawiają oceny jak w „Tańcu z gwiazdami”, wydają opinie. I tak odrzucają między innymi niedźwiedzie czy lisy polarne.
I całkiem przez przypadek, jak to zwykle przecież bywa, okazuje się, że to reniferki są idealnymi kandydatkami na przewoźniczki Mikołaja. Tak, tak, tytułowe reniferki to nie jest pieszczotliwe określenie tych zwierząt, chodzi o samice.
To prawda, renifery, które ciągną sanie Mikołaja, to samice! Samce reniferów zrzucają poroże na początku grudnia, natomiast samice reniferów zachowują swoje poroże przez całą zimę. Samice reniferów lepiej radzą sobie również z niskimi temperaturami na biegunie północnym, ponieważ zimą mają do 45 procent więcej tkanki tłuszczowej niż samce.
Autorka zaskoczyła mnie pomysłem na książkę! To typowa świąteczna rozrywka, zabawna, śmieszna, buduje napięcie, bardzo mi się spodobała!