„Psiego najlepszego” – czuła historia z czworonogami w tle
„Psiego najlepszego” to bardzo prosta i przewidywalna opowieść. Ale dostarcza takiego ładunku czułości i wiary w człowieka, że warto mieć ją w planie świątecznych lektur!
Josh, typ samotnika, wiedzie całkiem spokojne życie i koi smutek po rozstaniu z dziewczyną. Pewnego dnia sąsiad prosi go chwilową opiekę nad psem i jest to taki rodzaj prośby, a może raczej taki człowiek, któremu trudno odmówić. Nie dlatego, że jest świetnym kompanem i dobrze mu z oczu patrzy, tylko dlatego, że i tak nie dociera do niego nic poza tym, co sam ze sobą ustalił. Josh w pakiecie z psem, a właściwie suczką Lucy, otrzymuje całkiem pokaźny pakiet obowiązków – Lucy lada chwila ma rodzić. Dla kogoś, kto nigdy nie miał psa i kompletnie nie wie, jak się nim zająć, a na dodatek mieszka na odludziu, to naprawdę spore wyzwanie. Lucy zostaje u Josha dłużej niż oboje się tego spodziewali, a przez współpracę ze schroniskiem w życiu mężczyzny pojawia się jeszcze Kerri, której widok ewidentnie przyspiesza bicie jego serca…
Wiem, nie brzmi bardzo intrygująco, ale „Psiego najlepszego” to, moim zdaniem, nie jest książka, w której liczy się akcja, ale raczej to, jak przeżyjemy tę opowieść. A ma ona na pewno dwa wymiary. Pierwszy dotyczy relacji na linii człowiek-człowiek: przełamywania swoich lęków, wyobrażeń, zamykania niedomkniętych w odpowiednim czasie drzwi. Drugi opisuje relację człowiek-zwierzę, w tym wypadku człowiek-pies. Oczywiście jawi się on jako przyjaciel człowieka, wierny i oddany, jednak W. Bruce Cameron, włączając do książki element edukacyjny, świetnie pokazuje, że ten przyjaciel wymaga wiele uwagi i troski. Że pies to nie tylko radość i zabawa, ale też obowiązek. Że gdy się go ma pod opieką, trzeba brać go pod uwagę w swoich planach. Że czasem choruje i potrzebuje wsparcia i opieki. To niby banały i wszyscy to wiemy, ale książka porusza też problem dawania zwierzaków w prezencie, a potem, gdy prezent okazuje się nietrafiony, zbyt problematyczny i uciążliwy, oddawania psiaków do schroniska. Choć to książka nie tylko dla dzieci, to myślę, że warto ją z nimi czytać, będzie dobrym punktem wyjścia do rozmowy.
A poza tym ważnym i trudnym wątkiem książka dostarcza mnóstwo czułości i pokazuje wartość relacji, jakie w życiu budujemy. Czytałam „Psiego najlepszego” z przyjemnością, a ponieważ książka nie jest długa i czyta się ją szybko, pewnie jeszcze kiedyś do niej wrócę.
Jeśli spodziewacie się wciągającej, wyjątkowej, nieprzeciętnej historii – możecie się trochę rozczarować, bo książka jest całkiem zwyczajna. Ale jeśli szukacie ciepłej, czułej opowieści, w której jest też miejsce na refleksję i szczyptę smutku – sięgajcie po nią śmiało!
Psiego najlepszego, W. Bruce Cameron, Wydawnictwo Kobiece, 2017