„Milion miliardów świętych mikołajów”
Chciałabym Wam po prostu tę książkę przeczytać, żebyście mieli pewność, że jest wspaniała i zrozumieli, dlaczego tak bardzo, bardzo lubię do niej wracać i czytam ją każdego roku w okolicach Bożego Narodzenia.
Chciałabym, żebyście sięgnęli po nią wtedy, kiedy szukacie jakiegoś sensownego wytłumaczenia, skąd się wziął święty Mikołaj i dlaczego dajemy sobie prezenty, a nie wybieracie opcji szukania w hagiografii.
Chciałabym, żebyście przeczytali tę książkę, żeby przywołać uśmiech na twarzy, żebyście szeptali dzieciom do ucha piękne i ważne słowa i wierzyli w ich moc. Tak jak „milion miliardów świętych mikołajów”.
Kiedy na świecie żyło mało ludzi, żył tylko jeden Święty Mikołaj, który był w stanie dostarczyć prezenty wszystkim dzieciom. Kiedy ludzi pojawiło się więcej, Mikołaj potrzebował wsparcia – poprosił więc Boga, by mikołajów było dwóch. Tak też się stało, ale to też sprawiło, że mikołajowie byli dwa razy mniejsi od Mikołaja. Sytuacja się powtórzyła i mikołajów było czterech, a potem milion, a potem jeszcze więcej, ale wciąż za mało.
Mikołajowie postanowili więc zaangażować do współpracy ludzi i podpowiedzieli im, szepnęli wprost do ucha, by dali dzieciom prezenty. Dorośli właściwie nie wiedzą, dlaczego to robią, ale za każdym razem, gdy słyszą ten szept, ofiarują dzieciom upominki.
Uwielbiam tę historię, ten pomysł, to wyjaśnienie. Jest zachętą do empatii, myślenia o innych i nie musi być przecież stosowane tylko w czasie Świąt.
Książka jest napisana w bardzo prosty sposób, takie też są zawarte w niej ilustracje. Możecie czytać ją z dziećmi, ja lubię dorzucać ją też do prezentów dla nieco starszych bliskich. To moja świąteczna topka! 😊
„Milion miliardów świętych mikołajów”
Hiroko Motai, Marika Maijala, tłum. Karolina Iwaszkiewicz
Wydawnictwo dwie siostry