„Marcelinka i świąteczny kołowrotek”
Jak dobrze, że powstają takie książki, że jest „Marcelinka i świąteczny kołowrotek”. To taka historia, która może pomóc i dzieciom, i rodzicom lepiej się zrozumieć, a do tego jest po prostu wciągająca.
Marcelinka mówi o sobie tak:
Czy Ty także, jak i ja, jesteś wrażliwym dzieckiem? Mama mówi o mnie, że taka jestem. Na co dzień oznacza to, że czasem łatwiej się denerwuję, kiedy indziej szybciej męczę. Nieraz jestem supermocna, bo dobrze rozumiem emocje innych. Wzbudzam tym podziw dorosłych.
Wysoka wrażliwość i silne emocje
Marcelinka chodzi do pierwszej klasy i wspomina, że początki szkolnej przygody były trudne ze względu na tak wiele nowych osób i rzeczy, które musiała poznać. Czasami dziewczynce bywa ciężko również w okresie świątecznym. Przykładem była wycieczka na jarmark po zakup choinki. Marcelinka wybrała się tam razem z mamą i młodszym braciszkiem Beniem. Mama wiedziała, że jej córeczce będzie ciężko i prawdopodobnie po takiej wyprawie będzie potrzebowała kilku godzin odpoczynku, ale choinkę trzeba było kupić, a dla Benia wyjście na kolorowy, mieniący się światełkami targ to wielkie wydarzenie.
– Którą wybrać? – Mama pokazała jej dwa drzewka.
Marcelinka nie miała zdania. Prawdę mówiąc, było jej wszystko jedno. Miała już taki mętlik w głowie, że marzyła tylko, żeby wrócić do domu i schować się pod kołderką.
– Ta jest trochę wyższa, a ta rozłożysta. Sama nie wiem, która z nich będzie bardziej pasować. Chcesz wybrać?
– Nie chcę, weź, którą wolisz – wymamrotała Marcelinka. Tego było już naprawdę za wiele. Była w rozsypce, wszystkiego za dużo i jeszcze ten WYBÓR. […]
– No to którą choinkę dziewczynka wybiera? – zapytał sprzedawca w stroju Świętego Mikołaja.
– Żadną! Nie będzie świąt w tym roku! Proszę sobie zabrać te choinki! – krzyknęła Marcelinka wściekła jak osa. Jak nie ona. Zupełnie.
Marcelinka ma ogromne wsparcie w mamie, która rozumie wrażliwość córeczki, często mówi jej o tym, że na świecie żyją różne osoby, nie ma w tym nic złego, a już na pewno nie jest tak, że ze swoją wrażliwością Marcelinka jest sama. Mama umie też mądrze wymagać:
– Ale wstydu ci narobiłam, przepraszam – zaczęła dziewczynka. Mama potrząsnęła głową.
– Po pierwsze, rozumiem, że byłaś tym hałasem przytłoczona. I że było tam duuużo bodźców. Pewnie za dużo…
– Oj, tak, za dużo.
– No ale to nie zwalnia z bycia kulturalną. A temu panu oberwało się bez powodu. To nie jest w porządku krzyczeć na innych, nawet gdy jesteśmy bardzo zmęczeni. Następnym razem umówmy się na słowo klucz, które będzie sygnałem. Coś w stylu: „Mamo, zaraz wybuchnę, ratunku”. Zgoda?
Świetnie, co? Ta książka dużo uczy o wrażliwości nie tylko dzieci, ale także dorosłych, bo przecież wielu z nich doświadcza podobnych uczuć jak te, które falami uderzają w Marcelinkę, tylko sytuacje są inne.
Uczmy się od Marcelinki!
Marcelinka przeżywa jeszcze trochę smutku w szkole, zdarza jej się powiedzieć coś ze strachu przed utratą przyjaźni albo zarzekać się, że coś jej się nie podoba, gdy jest wprost odwrotnie. Czasami też rozmyślania uniemożliwiają jej sen i tak snuje się po domu, myśli i myśli, i myśli…
Bardzo, bardzo Wam tę książkę polecam. Dzieciom pokaże, że jesteśmy różni i niektórzy potrzebują na coś więcej czasu, że czegoś nie lubią choćby i pozostałe dzieci to uwielbiały. Wrażliwym dzieciom podpowie, że nie są same, że są i dzieci, które ich rozumieją, i dorośli, którzy się z tego nie śmieją, szanują ich potrzeby. A dorosłym przypomni, że dziecięce sprawy są ważne, że dzieci i ich problemy zasługuję na dostrzeżenie i uznanie. Wszystkim nam Marcelinka ma do przekazania sporo mądrości.
„Marcelinka i świąteczny kołowrotek”
Katarzyna Kucewicz
Wydawnictwo Frajda