„Charlie i fabryka czekolady” – smakowita przygoda w rzece słodkości!
„Charlie i fabryka czekolady” to porywająca opowieść o sile (nie tylko dziecięcych) marzeń, która wzruszy i rozbawi każdego, niezależnie od wieku.
Charlie Bucket mieszka w małym domku z rodzicami oraz dziadkami. Bieda piszczy w każdym kącie, słabi dziadkowie nie mają siły, by wstać z łóżka, mama poświęca się opiece nad nimi, tata pracuje, starając się utrzymać rodzinę. Głównym posiłkiem rodziny jest rozwodniony kapuśniak. Charlie, choć coraz chudszy, nie przyjmuje dodatkowego jedzenia od mamy, dbając o to, by każdy mógł zjeść po równo.
W pobliżu domu Bucketów unoszą się wspaniałe zapachy prosto z fabryki czekolady. To najlepsza, najpyszniejsza słodkość, jaką można kupić, a jej właściciel, nieco ekscentryczny pan Wonka, opatentował przepisy chociażby na lody, które zdają się nie przejmować wysoką temperaturą czy gumę do życia, która nie traci swego smaku. Fabryka zachwyca swoimi wyrobami, ale ma też tajemnicę: nikt do niej nie wchodzi i nikt jej nie opuszcza, a z daleka można dostrzec małe cienie pracowników.
Kto pracuje w fabryce i dlaczego owiana jest aurą tajemniczości? Te sekrety przyjdzie poznać Charliemu oraz czwórce innych dzieci, którym udaje się zdobyć zaproszenie do fabryki. To właśnie tam zaczyna się największa przygoda!
Pierwsza rzecz, jaka od razu ujęła mnie w tej opowieści, to relacja Charliego z rodziną, a głównie z dziadkami. Zarówno Charlie, jak i dziadkowie, wprost za sobą przepadają. Uwielbiają wieczorne pogaduchy i wspólne spędzanie czasu. Charlie wnosi do ich życia powiew radości i szaleństwa, a oni są dla niego prawdziwą skarbnicą wiedzy. To wzruszający i piękny motyw powieści.
„Charlie i fabryka czekolady” to także opowieść o marzeniach, które spełniają się niezależnie od tego, ile mamy lat. Ta historia pokazuje, że warto walczyć i osiągać swoje cele, a ich spełnienie przynosi olbrzymią satysfakcję w każdym wieku.
To także książka o motywacjach i różnych ludzkich ułomnościach. Znajdziemy tu łakomczucha, rozpieszczoną dziewczynkę, która chce mieć wszystko na pstryknięcie palcem (i której się na to pozwala), lekkoducha i egoistę. A także bohaterów, którzy potrafią pogodzić się z tym, że nie wszystko można i trzeba mieć, którzy potrafią zrezygnować z czegoś, co do nich należy, by sprawić radość innym. Niby takie oklepane, a robi wrażenie i porusza!
Mimo to nie jest to wcale książka czarno-biała, w której mamy bohaterów albo dobrych, albo złych. Sam pan Wonka jest… dziwakiem, którego motywacje trudno zrozumieć, a jego podejście do dzieci budzi czasem wątpliwości. Trzeba też wiedzieć, że „Charlie…” to książka zupełnie niepoprawna politycznie! Mamy tu dość mocne, jak na literaturę dziecięcą, określenia, np. bachor czy babsztyl i dość rygorystyczne podejście do niemądrych zachowań rodziców czy dzieci. Może to być więc punkt wyjściowy do dyskusji.
Im jestem starsza, tym bardziej lubię i odkrywam literaturę dziecięcą. „Charliego” wcześniej nie znałam, a już nie mogę doczekać się jego kolejnych przygód i poznania innych opowieści Roalda Dahla. Was też do tego zapraszam!
Roald Dahl, „Charlie i fabryka czekolady”, Wydawnictwo Znak emotikon, 2016
One Reply to “„Charlie i fabryka czekolady” – smakowita przygoda w rzece słodkości!”