„Serce na sznurku” – mroźna opowieść rozgrzewająca serce
Wiecie, że bardzo lubię literaturę dziecięcą. Uważam ją za na tyle uniwersalną, że mogą ją czytać i wyciągać z niej coś dobrego nie tylko dzieciaki, ale też dorośli. Dlatego z przyjemnością sięgnęłam po „Serce na sznurku” Małgorzaty Domagalik od Wydawnictwa Wilga.
Książka opowiada historię małej bezimiennej foki, która po stracie mamy błąka się i szuka miejsca, w którym mogłaby odpocząć i poczuć się bezpiecznie. Wodny świat przemierza trochę nieporadnie, ostrożnie, tak by nie popełnić błędu i nie wpaść w śmiertelną pułapkę. Ostatecznie dociera do jamy Ksawerego – wielkiego białego niedźwiedzia, cieszącego się wśród znajomych raczej złą sławą, a przede wszystkim wroga fok, które co prawda chętnie gości, ale tylko na talerzu. Ksawery znajduje zlodowaciałą Fokę przed wejściem do swojego domu, wciąga ją do środka i postanawia poczekać, aż stopnieje, by mógł zrobić z nią to, co każdy szanujący się niedźwiedź powinien zrobić z foką: zjeść ze smakiem. Tymczasem Ksawery otrzymuje niepokojący list z informacją o śmierci swojego przyjaciela i wyrusza w podróż, by ratować jego rodzinę. Kto będzie pilnował domowego ogniska? Oczywiście Foka, która nie raz zaskoczy nie tylko misia, ale inne bardzo groźne zwierzęta.
Książka ujęła mnie ciekawie wykreowanym bohaterami. Nieporadna, naiwna, ale też bardzo odważna foka tworzy z groźnym, wielkim i gruboskórnym misiem kontrastową, a jednocześnie bardzo dobraną parę. Zupełnie do siebie nie pasują, inaczej patrzą na świat, a jednak idealnie się uzupełniają. Również bohaterowie drugoplanowi, jak chociażby rodzina Ksawerego czy wilki podchodzące pod jego dom są postaciami bardzo wyrazistymi i gdy poznajemy ich bliżej – trochę innymi niż na pierwszy rzut oka.
„Serce na sznurku” opowiada o tym, jak trudno otworzyć nam się na to, czego nie znamy, porusza temat inności i oswajania się z tym, co dla nas obce. Autorka pokazuje to w sposób bardzo prosty, ale wydaje mi się, że dość realistyczny. W życiu Ksawerego nie ma jednego, przełomowego momentu, w którym postanawia przybić piątkę z Foką, jego nastawienie zmienia się powoli, to proces, który trwa. Książka pokazuje też, że jesteśmy inni i że gadatliwa, wszędobylska i nieco męcząca Foka może dogadać się z milczącym, ceniącym samotność i lubiącym swoje towarzystwo Ksawerym, jeśli tylko uszanują swoje potrzeby i oczekiwania. To również opowieść o tym, że żyjemy wg wypracowanych schematów, których nie chcemy zmieniać, bo czujemy się w nich dobrze, są sprawdzone i nam odpowiadają. Okazuje się, że wychodzenie z nich może być bardzo trudne, ale gdy to się uda, wiele możemy zyskać. Wymaga to sporo odwagi, ale pozwala lepiej poznać siebie i innych. „Serce na sznurku” będzie też dobrą okazją do porozmawiania na temat relacji człowiek-reszta świata, szacunku do zwierząt i przyrody. Spodziewałam się większej dawki wzruszenia, ale patrzę też na tę powieść z nieco starszej perspektywy niż jej docelowi odbiorcy, więc nie ma to większego znaczenia.
Książka jest dobrze napisana, oddaje mroźny klimat, w jakim żyją Ksawery i Foka, wydaje mi się świetną opowieścią do czytania pod kocem w towarzystwie kakao. Do tego dochodzą ilustracje, czarno-białe i nieco smutne, ale świetnie pasujące do atmosfery tej historii. A skoro już mowa o ilustracjach, to trochę żałuję, że książka nie została inaczej wydana, może w większym formacie, bardziej atrakcyjnym dla młodszych czytelników. Rynek książki dziecięcej ujmuje dziś pięknymi wydaniami i „Serce na sznurku”, mimo wartościowej treści, wizualnie nie przyciąga.
Podsumowując: „Serce na sznurku” to ciekawa, dobrze opowiedziana, zabawna i wzruszająca opowieść o trudnych początkach nietypowej przyjaźni, inności i otwartości na świat. Gdyby ktoś chciał mi głośno poczytać, chętnie słuchałabym jej na dobranoc ?