„Ogród Zuzanny” – powieść, która daje radość
Znalazłam swoje miejsce na ziemi! To właśnie pomyślałam po przeczytaniu II tomu powieści „Ogród Zuzanny. Odważ się kochać”. To bardzo ciepła i zabawna historia, podobnie jak tom I, czyli „Ogród Zuzanny. Miłość zostaje na zawsze”, dlatego z przyjemnością Wam o niej opowiem.
Tytułowa Zuzanna samotnie wychowuje syna, 12-letniego Wojtka. Ma za sobą nieudane małżeństwo, ale samotność, nieszczęśliwa miłość i brak partnera to chyba cecha charakterystyczna kobiet z jej rodziny. Babcia Cecylia również w miłości szczęścia nie zaznała, podobnie jak i matka Zuzanny, Krystyna – zgorzkniała, niezadowolona, choć w głębi serca skrywająca coś więcej niż pretensję. Kobiety mieszkają w urokliwej miejscowości Stara Leśna, do której trafia też Adam Przygodzki, studencki obiekt westchnień Zuzanny, a jego pojawienie się robi sporo zamieszania. Ale opowieść o Zuzannie to również historia bliskich jej osób, m.in. Kazi Leszczyńskiej, jej męża i trójki ich córek oraz Wiolki, która ma za sobą trudne doświadczenia i tendencje do spotykania niedojrzałych facetów. W Starej Leśnej znajduje się także kościół i plebania, gdzie urzęduje proboszcz Fąfara oraz jego przyjaciele, m.in. pan Stanisław Grzybek, cukiernik, spod ręki którego wychodzą pyszne słodkości. Ach, na uwagę zasługują również Robert i Moniczka, czyli państwo Kozakowie, którzy czasem nawet są ze sobą szczęśliwi, chociaż raczej nie da się zrozumieć, jak to możliwe.
Stara Leśna i jej mieszkańcy od początku urzekają dobrocią, ciepłą, rodzinną i domową atmosferą. Wszyscy się znają, czują się bezpiecznie, a rośliny, którymi zajmuje się Zuzanna, kwiaty, w mowie których jest zorientowana jak nikt inny, sprawiają, że powieść pachnie, a w Starej Leśnej chciałoby się spacerować, pić herbatę w zimowe wieczory, po prostu odpoczywać. Może z wyjątkiem tych chwil, gdy miałoby się zbyt ciekawskich sąsiadów.
Jest tu trochę sielskiego klimatu, ale z drugiej strony nie brakuje też trudności w relacjach, budowaniu związków czy radzeniu sobie z przeszłością. Lekko nie jest, każdy mierzy się ze swoimi zmartwieniami, większymi czy mniejszymi i powieść ma również wymiar terapeutyczny. Wiolka, przyjaciółka Zuzanny, zmaga się z syndromem DDA. Jako niespełna 40-letnia kobieta postanawia pójść na terapię i nauczyć się radzić sobie z konsekwencjami traumy, która ją spotkała. Bardzo poruszały mnie te chwile, gdy Wiola przepracowywała w głowie i sercu to, o czym rozmawiała na terapii, robiła proponowane ćwiczenia, a potem otwierała się na ludzi, zmieniała, kochała siebie. A poruszało mnie to dlatego, że takie rzeczy dzieją się naprawdę, warto tylko dać sobie szansę.
Piszę o historii Zuzanny i jej bliskich dość ogólnie, bo nie chcę zdradzać tego, co działo się w pierwszym tomie, a warto czytać je po kolei. Byłam zauroczona pierwszą częścią opowieści i druga również zdobyła moje serce. Dała mi tyle samo ciepła i radości, a do tego pojawia się tam wątek kryminalny – zagadka tajemniczej śmierci, którą tamtejsza policja rozwiązuje w klimacie bliskim sandomierskim tropom ojca Mateusza. I ja tak lubię, bo po co się bać? Drugi tom płynnie przechodzi też do innych wątków, zostawiając Zuzannę nieco z boku, co też mi się spodobało. Więcej tam Wiolki, Krystyny i Kozaków, a także proboszcza Fąfary, a raczej jego mamy, która potrafi narobić wstydu!
„Ogród Zuzanny” to powieść napisana w duecie przez Justynę Bednarek (którą kojarzę z dziecięcej historii o zagubionych skarpetkach) i Jagnę Kaczanowską, ale ja nie zorientowałabym się, że książka ma dwie autorki, wydaje mi się, że w żaden sposób nie da się tego odczuć i rozpoznać. To także historia bardzo uniwersalna – podobała się mnie, czytała ją również z zadowoleniem moja Babcia i wiem, że także mojej Mamie przypadłaby do gustu.
Jeśli szukacie ciepłej, ale nie cukierkowej historii, pełnej dobrych, choć czasem zagubionych ludzi, sięgnijcie po „Ogród Zuzanny”. A ja nie mogę się już doczekać III tomu.
One Reply to “„Ogród Zuzanny” – powieść, która daje radość”