„Święty Mikołaj z Miry”
Uwielbiam historie o świętym Mikołaju i każdą czytam z wielką ciekawością. Ale jeśli chodzi o historię świętego Mikołaja rozpatrywaną w kontekście hagiograficznym, od kilku lat moim faworytem jest jedna z części Świętych Uśmiechniętych Elizy Piotrowskiej od Wydawnictwa Święty Wojciech.
„Święty Mikołaj z Miry” to wierszowana historia świętego katolickiego, który daje początek innym mikołajom. Jeśli nie znacie opowieści o jego życiu, warto to nadrobić, bo sporo tam zaskoczeń i zwrotów akcji.
Św. Mikołaj – historia prawdziwa?
Mikołaj wychował się w bogatej rodzinie, był jedynakiem, ale, jak głosi legenda, już od dziecka chętnie się dzielił, nie był egoistą, wolał dać, niż dostać, był też książkoholikiem. Kiedy został sierotą, postanowił rozdać swój majątek osobom potrzebującym. Jedna z najbardziej znanych opowieści mówi o tym, że ukradkiem podrzucił złoto do pewnego zubożałego szlachcica, który chciał… sprzedać swoje córki do domu publicznego, bo bez posagu nie były dobrym materiałem na żonę. Dzięki podarunkowi od Mikołaja, trzy siostry ocalały, a ich ojciec zmienił swoje chciwe i podstępne myślenie.
Mikołaj wyposażony był w ogrom empatii. Nie umykała mu ludzka bieda, a za swoje działanie nie chciał być chwalony, wolał działać w ukryciu, niedostrzeżony. Już wiecie, dlaczego kiedy dziś obdarowuje nas prezentami, nie sposób go spotkać? 😉
Droga, która zawiodła Mikołaja do biskupstwa, też była dość nietypowa, a cuda, które działy się później za jego sprawą, wprawiały w osłupienie!
Dla kogo?
Książka, choć pisana bardzo lekko, wierszem, nawiązuje do różnych historycznych wydarzeń i może posłużyć do czytania przez lata, dzieci będą ją odbierać w różny sposób. Myślę, że warto z nią wystartować, gdy dziecko ma 5/6 lat.
Nie jest to książka bez wad. Gdy wspominane jest dzieciństwo Mikołaja, czytamy:
Wszystkim dzielił się z radością,
mówił wolno, ze spokojem,
nie wykłócał się, nie płakał,
nie powtarzał: Moje, moje!
Wychodzi na to, że św. Mikołaj jednak ominął etap dzieciństwa, bo to przecież całkiem normalne zachowanie dzieci na pewnym etapie rozwoju. Trochę się czepiam, ale skoro robiłam to w przypadku pojedynczych zdań o byciu grzecznym w innych książkach, to niech będzie sprawiedliwie. Swoją drogą, myślę, że ten św. Mikołaj byłby ostatnim, który przed wręczeniem prezentu dziecku zapytałby: „A byłeś grzeczny w tym roku?!”.
Jest jednak w tej książce coś, co mnie ujmuje i jest bardzo wartościowym przekazem:
Ten prawdziwy [Mikołaj] raczej stroni
od hałasu i zamętu,
nie ma worka z prezentami,
nie ma żadnych dokumentów.
Nie ma wypchanego brzucha,
pobielanych brwi i wąsów,
nie ma sani, reniferów,
tylko sobą jest po prostu.
„Święty Mikołaj z Miry”
Eliza Piotrowska
Wydawnictwo św. Wojciech