„Pragnienie” – pierwsze spotkanie z Richardem Flanaganem
O książkach takich jak „Pragnienie” Richarda Flanagana pisze mi się najtrudniej – autor zdaje się ważyć każde słowo i używać ich bardzo rozsądnie. Jak więc opowiedzieć o jego książce? Myślę jednak, że warto zwrócić na nią uwagę, dlatego spróbuję zmierzyć się z tym zadaniem.
Na „Pragnienie” składają się dwie historie, które łączą się ze sobą. Sir John Franklin oraz jego żona lady Jane adoptują małą aborygenkę i próbują ją ucywilizować. Wtłaczają jej do głowy chrześcijańskie zasady postępowania, zapewniają edukację, wyrywają ze środowiska, które zna, starając się ją ulepszyć i naprawić. Jakiś czas później Sir John Franklin i jego załoga giną na statku podczas jednej z ekspedycji. Opinią publiczną wstrząsają doniesienia o przypadkach kanibalizmu, jakie miały mieć miejsce podczas wyprawy. Chcąc ratować reputację rodziny lady Jane zwraca się z prośba do pisarza Karola Dickensa, który reżyseruje sztukę opartą o wydarzenia z życia męża kobiety. Przy okazji poznajemy też historię samego Dickensa, który zmaga się z problemami małżeńskimi.
Choć opowieść o małej aborygence, eksperymencie cywilizacyjnym i kontrowersyjnej wyprawie wydaje się być ciekawsza, mnie bardziej przypadła do gustu ta poświęcona Dickensowi, choć jego losom Flanagan nie poświęca aż tyle miejsca, ile w przypadku pierwszej historii. Pisarz doświadcza małżeńskiego kryzysu, pogłębionego utratą córeczki. Towarzysząc mu, właściwie do końca nie wiemy, czy chce małżeństwo ratować, czy oddać się pragnieniu bycia z inną kobietą. Sporo tutaj wątpliwości, poszukiwania siebie i pytania o szczęście.
Z kolei opowieść o Mathinnie, małej aborygence i Europejczykach, którzy postanowili uczynić jej życie lepszym, stawia pytania o granice, jakich powinien przestrzegać człowiek, który chce zmieniać drugiego. To bardzo bolesna, oburzająca i smutna historia o żądzach, które gdy znajdują spełnienie, mają niszczącą moc.
Flanagan pisze bardzo gęsto i choć język jest naprawdę świetny, a książkę dobrze się czyta, trzeba poświęcić jej czas i koncentrację. To nie jest lektura na jeden wieczór, którą bez wytchnienia czyta się od deski do deski. Z jednej strony warto się nią delektować w warstwie językowej, z drugiej spokojnie przyjmować wszystko, co ze sobą niesie.
To było moje pierwsze spotkanie z twórczością Richarda Flanagana i wydaje mi się, że „Pragnienie” to dobry wybór na ten czytelniczy debiut. Książka nie jest długa, ale z pewnością pokazuje, czego możemy spodziewać się w jego obszerniejszych dziełach i ile czasu na nie zarezerwować.
PS Wszystkie książki Flanagana mają takie piękne okładki… Jak ich nie kupować? 🙂
Richard Flanagan, Pragnienie, Wydawnictwo Literackie, 2017
One Reply to “„Pragnienie” – pierwsze spotkanie z Richardem Flanaganem”