„Święta w Wielkim Lesie” – zakamarkowy kalendarz adwentowy
Kiedy myślę o książkowym kalendarzu adwentowym, od razu przychodzą mi na myśl książki z Wydawnictwa ZAKAMARKI. Ich tegoroczna propozycja „Święta w Wielkim Lesie” nie zawodzi i może być wspaniałą adwentową lekturą!
A to książka już kilkuletnia, bo w oryginale w Szewcji została wydana w 2012 roku. Ula Stark i Eva Eriksson zabierają nas do starego, opuszczonego domu, a potem do Wielkiego Lasu. W starym domu urzęduje skrzat Gburek. Jego imię idealnie odpowiada usposobieniu. Do Gburka lepiej się nie zbliżać, nie zagadywać niepotrzebnie, dać mu święty spokój.
Choć tak naprawdę to tylko pozory. Gburek bardzo tęskni za poprzednimi właścicielami domu, pustego od pięćdziesięciu lat. Regularnie do niego wchodzi i sprawdza, czy wszystko jest na miejscu. Sprawdza też, czy przypadkiem nie powróciły tam zwierzęta.
Nieoczekiwane spotkania
Kiedy nakręca zegar, słyszy bzyczenie – to wołanie trzmiela, który nie może wyplątać się z sieci. Z charakterystyczna dla siebie uprzejmością, Gburek przychodzi mu z pomocą:
– No i po co się tam pchałeś? – fuka Gburek. – Tak czy siak, musisz poczekać, aż nakręcę zegar!
I psioczy pod nosem. Skrzaty domowe są, jako się rzekło, bardzo gburkowate i do tego łatwo się irytują.
Pewnego dnia Gburek na skutek wichury traci czapkę, rękawice oraz tabliczkę, która była przybita do furtki, gdy właściciele domu się przeprowadzali. Z napisu „ŚWIETNA OKAZJA! SKROMNY DOMEK W NIEWIELKIEJ CENIE!” zostało już tylko kilka liter, ale wystarczający dużo, by…
By rodzina królików, zamieszkująca Wielki Las, odczytała, że należy się w nim spodziewać wizyty skrzata. Dziadek królik szykuje piosenkę, mama i tata dbają o wystrój domu (i siebie), powstają pyszne potrawy. A przede wszystkim wielkie oczekiwanie i nadzieja na spotkanie z tak wspaniałym gościem. No, bo przecież nie poznali Gburka, więc jeszcze nie wiedzą, że może nie trzeba aż tak się starać.
Króliki czekają i czekają, Gburkowi śni się pewna piękna postać, która przekazuje mu ważną wiadomość, królicze dzieci troszkę psocą. Napięcie rośnie, ale czy spotkanie w ogóle dojdzie do skutku?
Wielki Las, wielkie marzenia, wielkie dzieci
Ucieszyła mnie ta książka, sprawiła mi radość i satysfakcję z czytania. Zrzędliwy Gburek jest wspaniały, to taka niegroźna maruda, ten typ, który musi sobie pogadać, ale wszyscy wiedzą, że serce to on ma dobre. Królicza rodzina wprowadza do książki tę lekko nerwową, ale tak osobliwą świąteczną atmosferę. Dużo się dzieje, każdy niecierpliwie czeka na tę ważną wizytę, ale z tego czekania to aż się chce czasem zamknąć w pokoju i posiedzieć samemu.
Do tego ilustracje, które tworzą leśny klimat, taki śnieżny i baśniowy. I dzieci! Dzieci, które ostatnie tracą wiarę, które nie tracą czasu na rozważania pt. „czy to ma sens? czy nam się uda? czy warto?”. One po prostu działają i zmieniają świat.
Gburek adwentowym przewodnikiem?
Bardzo Wam polecam „Święta w Wielkim Lesie”. Ja przeczytałam książkę jako całość, tak też można, ale myślę, że jako kalendarz adwentowy, bo tak jest skonstruowana, sprawdzi się świetnie. Znajdziecie tu też odniesienia do świątecznych tradycji, choć nie za dużo i może nie tak bardzo wprost. Ale jest wieniec adwentowy, pojawia się św. Łucja i wyjątkowe dziecko, za którego narodziny wszyscy będą dziękować.
Tak jak króliczki na przybycie skrzata, tak Wy, a raczej Wasze dzieci, będziecie czekać na kolejną opowieść o Gburku i Wielkim Lesie.
Wydawnictwo ZAKAMARKI sugeruje, że to książka dla dzieci 3+, moim zdaniem raczej dla dzieci 4+/5+.
„Święta w Wielkim Lesie”
Ulf Stark, tłum. Agnieszka Stróżyk
Wydawnictwo ZAKAMARKI