Maksymilian Kolbe – biografia świętego męczennika
Ta książka była dla mnie jednym z największych czytelniczych wyzwań tego roku.
Był taki czas, kiedy większość książek, jakie czytałam, odnosiły się do życia duchowego, miały rys chrześcijański. Nie sięgałam wtedy po inne lektury, wystarczały mi „książki z Duchem”. Później jednak dotarłam do drugiej skrajności: sięgałam po książki w ogóle niezwiązane z wiarą i z trudem przychodziła mi lektura czegoś innego. Teraz jednak postanowiłam, a przede wszystkim nabrałam ochoty na osiągnięcie pewnej równowagi. Dlatego też szukam ostatnio różnych lektur, w których nie brak i tych duchowych.
O św. Maksymilianie Kolbe wiedziałam, że oddał swoje życia za Franciszka Gajowniczka w Auschwitz, że był wielkim czcicielem Matki Bożej, że założył Niepokalanów, był człowiekiem mediów oraz misjonarzem. Niby sporo, a jednak to bardzo ogólne rzeczy usłyszane przy okazji opowieści kolegów z pracy, dla których Maksymilian to autorytet. Kiedy więc nakładem wydawnictwa Esprit ukazała się biografia o. Kolbego, postanowiłam poznać go bliżej.
A nie było łatwo. Lektura jest przepastna, liczy ponad 600 stron. Poza tym obawiałam się trochę języka autora – nie przepadam za słowem pisanym w wydaniu Tomasza P. Terlikowskiego, ale okazało się, że moje obawy były bezpodstawne. Język jest przystępny, a opowieść o „szaleńcu Niepokalanej” bardzo wciągająca.
Poznajemy dom Maksymiliana, jego rodziców oraz ich rodziny, problemy, z jakimi się borykali, bieda, liczna przeprowadzki, szybkie rozstanie. Towarzyszymy Maksymilianowi podczas pobytu w klasztorze, odkrywamy powołanie do bycia misjonarzem, poznajemy odważne pomysły ewangelizacyjne, wybieramy się do Japonii, drukujemy gazety, znosimy upokorzenia i niezrozumienie i wreszcie jesteśmy z nim, gdy przebywa w obozie i oddaje swoje życie za drugiego człowieka.
Książka wywoływała we mnie masę przeróżnych emocji. Początkowo trudno było mi się wgryźć w jej klimat i atmosferę życia rodziny o. Maksymiliana. Rodzice byli bardzo pobożni i wszystko, co robili, miało służyć Bogu. Jednak ich rozstanie po odejściu synów z domu i dalsze życie osobno (i próbami życia zakonnego) dziś jest zupełnie niezrozumiałe… Sam o. Maksymilian jawi się jako trudny święty. Radykalny i wymagający, raptowny w działaniu ewangelizacyjnym, zdaniem jego studentów nudny i powolny wykładowca. Od pierwszych chwil Maksymilian fascynuje, ale sympatię i podziw wzbudza nieco później.
Wielowątkowość książki kusi, by napisać o niej jak najwięcej, ale mnie najbardziej urzekły trzy rzeczy.
- Posłuszeństwo – w tym ślubie (a zakonnicy składają jeszcze dwa: czystości i ubóstwa) Maksymilian jest wzorem. Nie chodzi tylko o to, że nie sprzeciwiał się decyzjom przełożonych. Posłuszeństwo przynosiło mu pokój serca i wiedział, że jeśli coś postanowili przełożeni, to po prostu jest to wola Boża i należy przyjmować ją z radością. Zdarzyło się, że Niepokalanów (dzieło życia o. Kolbego) był znacząco zadłużony, a jego przyszłość stała pod znakiem zapytania. Co na to o. Maksymilian? To co zwykle: jeśli Niepokalana zechce (a Maryja robi wszystko zgodnie z wolą Boga) by trwał, to przetrwa. A jeśli nie, na próżno się zamartwiać i trudzić.
- Radykalizm – dla Niepokalanej wszystko, od rzeczy małych, codziennych aż po ofiarę z życia. Fajnie być radykalnym, gdy cię podziwiają i idą za twoim przykładem, gorzej, gdy mają cię za szaleńca, niegroźnego, ale jednak dziwaka. A o. Maksymilian się nie uginał, wiele wymagał od innych, ale najwięcej od siebie. I co piękne – nie mierzył innych swoją miarą, mając świadomość, że nie każdy ma wieść życie takie jak jego.
- Maryjność – relacja o. Maksymiliana z Matką Bożą jest nie do opisania. Wszystko Jej oddawał, wszystko robił przez Nią i dla Niej. Był w Niej zakochany do szaleństwa! Tej miłości wielu nie rozumiało, jak choćby jego rodzony brat, również zakonnik, który pomagał Maksymilianowi w Niepokalanowie, chociaż inaczej wyobrażał sobie zakonną reformę, a zamiast tak głębokiej pobożności Maryjnej wolał relację ze św. Franciszkiem. Tymczasem Maksymilian swoją miłością do Niepokalanej i Jej miłością do ludzi chciała zarazić każdego człowieka.
To była wymagająca lektura, ale warta każdego trudu i poświęcenia.
Tomasz P. Terlikowski, „Maksymilian M. Kolbe. Biografia świętego męczennika”, Wydawnictwo Esprit, 2017