„Święty Mikołaj” i jego przygody
Wyobrażam sobie, że nie ma na świecie lepiej zorganizowanej osoby niż św. Mikołaj. W końcu dostarczenie prezentom wszystkim dzieciom i to jeszcze tych prezentów, o jakich marzyły, wymaga doskonałej precyzji. skupienia i radzenia sobie ze stresem. A co jeśli Mikołajowi wypadnie z sań worek z prezentami? Albo jeśli się rozchoruje? Albo jeśli renifery wybiorą się na samotną wycieczkę do lasu?
Julia Sykes postanawia sprawdzić, co się stanie, jeśli w mikołajowym świecie nie wszystko pójdzie dobrze. W zbiorze „Święty Mikołaj” znajdziemy cztery historie: „Uważaj, Mikołaju!”, „Ciii”, „Na zdrowie, Mikołaju” oraz „Pośpiesz się, Mikołaju”. Każda z nich ucieszy dzieciaki przygodą i rozśmieszy postawą Mikołaja, a ten potrafi ująć za serce. Autorka świetnie wykreowała jego postać: żyje w lekkim niedoczasie, czuje, że może ma na głowie zbyt wiele obowiązków, czasem o czymś zapomni, potknie się, a nawet przewróci, ale przy tym ma do siebie ogromny dystans i nie jest gapą, nikt nie spogląda na niego z politowaniem.
Moja ulubiona historia to ta, w której Mikołaj próbuje być cicho, żeby nie obudzić dzieci, którym dostarcza prezenty. Ale to takie trudne! W końcu idą Święta, więc jak tu nie zaśpiewać świątecznej piosenki? I jak nie złożyć życzeń napotkanym na drodze zwierzakom?
– Ciii, Mikołaju – wyszeptał bałwanek. – Obudzisz dzieci.
– Przepraszam – wymamrotał Mikołaj, podnosząc się z ziemi. – Taki jestem roztargniony! To z radości, że znów nadeszły święta.
Najbardziej polubiłam Mikołaja wtedy, gdy przez przypadek otworzył jeden z prezentów, z którego wyskoczył pajacyk na sprężynie. Wtedy Mikołaj wybuchł gromkim śmiechem i zaczął skakać wokół choinki. Ktoś, kto rozdaje prezenty i sprawia radość innym osobom, nie może być ponurakiem i zatracić w sobie dziecięcej radości, prawda?
Książka ma już 20 lat, znalazłam ją w bibliotece i okazała się wspaniałą czytelniczą przygodą. I rozrywką!
„Święty Mikołaj”
Julie Sykes
Wydawnictwo DEBIT