„Confess” – Colleen Hoover
Chociaż książki Colleen Hoover przeznaczone są raczej dla młodszych czytelników, korzystam z okazji, gdy wpadają mi w ręce i chętnie czytam. Bardzo podobało mi się „Maybe someday”, a także „Hopeless”, ale „Confess”, po które sięgnęłam ostatnio, było sporym rozczarowaniem…
„Confess” to historia miłości, za którą ciągnie się trudna przeszłość. Auburn to 20-letnia dziewczyna, która straciła swojego pierwszego ukochanego. Owen to artysta, któremu trudno postawić związek na pierwszym miejscu i zrezygnować ze sztuki. Ich drogi jednak, całkiem przypadkowo, splatają się, co wprowadza w ich życie niezły zamęt. Jest jeszcze Trey – młody policjant, z tendencją do niekontrolowania swoich emocji, czarna owca tej opowieści.
Trudno napisać coś więcej, by uniknąć zdradzenia fabuły, która jest dość przewidywalna. To akurat mi nie przeszkadzało, bo wiem, że książki Colleen Hoover opierają się na tych samych schematach i same historie nie są szczególnie odkrywcze. Ale to co podobało mi się chociażby w „Maybe someday” i „Hopeless” to detale, drobiazgi, ciekawe i oryginalne rozwiązania, elementy zaskoczenia. Tego w „Confess” brakuje, przez co książka jest dość płytka i chwilami po prostu nużąca. Pojawiają się tu zwroty akcji, ale nie powodują wzrostu napięcia i nie dostarczają emocji.
Jednak to, co przeszkadzało mi najbardziej, to „romantyczne” dialogi między bohaterami albo ich myśli na temat ich związku.
Na przykład:
„Minutnik piekarnika zaczyna piszczeć i Owen natychmiast uchyla drzwiczki, żeby sprawdzić pizzę. Wsuwa ją z powrotem do środka. Wiem, że to tylko mrożona pizza, ale widok mężczyzny przejmującego kontrolę w kuchni jest dość podniecający”.
Albo:
„Wzbudza we mnie podziw i staram się nie patrzeć na nią z tak jawnym zafascynowaniem. Prostuję się, ale nie potrafię się otrząsnąć z tak nagłej chęci zahibernowania w jej głowie. Fermentowania w jej myślach”.
No i jeszcze:
„Jestem prawie pewna, że jego pocałunki to najlepsza forma diety, jaka istnieje, bo za każdym razem kiedy jego usta dotykają moich, kompletnie zapominam, że jestem diabelnie głodna”.
W książce jest dużo naprawdę fajnych, całkiem romantycznych i wydaje mi się, że typowych dla młodzieży stwierdzeń. Jest trochę patosu w wyznawaniu miłości, zachwytu nad najdrobniejszymi gestami ze strony drugiej osoby. Ale te przytoczone powyżej spłycają relację Auburn i Owena i są po prostu śmieszne.
Dodatkowo Auburn często zwracała się do pozostałych bohaterów w ten sposób: „Nie patrz tak na mnie, Owenie”, „Treyu, co ty tutaj robisz?”. Być może się czepiam, ale brzmi to dość nienaturalnie, zwłaszcza, gdy mówią tak młodzi ludzie.’
Choć trochę marudzę, nie mogę powiedzieć, że książka była beznadziejna, nie warto jej czytać i w ogóle mi się nie podobała. Bardzo podobał mi się motyw tytułowych wyznań, często bardzo smutnych i poruszających. Książka była więc OK, ale Colleen Hoover potrafi pisać znacznie lepiej i wolę inne jej powieści.
One Reply to “„Confess” – Colleen Hoover”