„Drogi Edwardzie” – czule o życiu po katastrofie

„Drogi Edwardzie” – czule o życiu po katastrofie

Nie wiem, co mnie przyciągnęło do tej książki. Na pewno widziałam gdzieś dobrą opinię o niej, spodobała mi się również okładka. I, na szczęście, po lekturze mogę powiedzieć, że ujęła mnie również treść.

Dwunastoletni Edward Adler jest jedyną spośród niemal dwustu osób, która przeżyła katastrofę lotniczą. Chłopiec stracił w niej brata i rodziców, a jego wychowaniem od tej pory zajęli się ciocia i wujek. Powieść toczy się dwutorowo: poznajemy dalsze losy chłopca, jego drogę do względnie normalnego życia i dojścia do siebie po doświadczeniu tej tragedii, a pozostałe rozdziały odtwarzają to, co wydarzyło się na pokładzie samolotu, zanim jego szczątki spadły na ziemię.

„Drogi Edwardzie” Ann Napolitano może wydawać się książką przytłaczającą, w końcu tematyka i główne wydarzenie, wokół którego skonstruowana jest cała fabuła, nie napawa optymizmem. A jednak w tej historii jest mnóstwo czułości i spokoju, co jednocześnie nie zabiera miejsca trudnym uczuciom chłopca. Towarzyszymy mu w przeżywaniu żałoby, odzyskiwaniu zdrowia, uciekaniu od ludzi i stopniowym wracaniu do życia w społeczeństwie. Nie ma w tym jednak epatowania cierpieniem, wzbudzaniu na siłę w czytelniku smutku i wzruszenia.

Choć Edward jest głównym bohaterem tej powieści, poznajemy również losy innych postaci – jego przyjaciółki Shay, zmagającego się z niepłodnością wujostwa czy kilku pasażerów, z którymi dzielił lot. Ann Napolitano pokazuje też, jakie oczekiwania rodzą się wobec Edwarda – rodziny zmarłych pasażerów traktują go jak wybrańca, który powinien przeżyć życie tak, by spełnić marzenia ofiar.

W ogóle bardzo spodobał mi się styl pisania Ann Napolitano, taki czuły, trochę metaforyczny, ale nie wydumany. Świetnie widać to tutaj:

Najgorsi są płaczący. Edward stara si e nie patrzeć, ale ich szlochy grzmią jak dźwięki organów i zasysają całe powietrze. To okrutne, że przelewają na niego swoje uczucia, skoro jego własny smutek i lęk są tak przemożne, że musi je przed nimi ukrywać. Łzy tych nieznajomych kłują go w odarte z naskórka ciało.

Początkowo myślałam, że „Drogi Edwardzie” to powieść dla dzieci/nastolatków, ale nic bardziej mylnego. To piękna historia, poruszająca serca i dająca sporo do myślenia. Czytajcie, nie będziecie żałować, nie zmarnujecie czasu.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.